poniedziałek, 8 października 2012

07.10.2012r. (niedziela)

Ostatni dzień weekendu. Zaczynam zastanawiać się, jak będzie wyglądał nowy tydzień. Jak na razie czuję się jak na wakacjach. Kolejny dzień wygląda podobnie. Pobudka, śniadanie i wyjście do Arbroath. Pogoda jest piękna co jest rzadkością i trzeba to wykorzystać w pełni.
Wolnym krokiem idziemy nad morze. W ciągu doby można zaobserwować przypływ i odpływ. Robi do ogromne wrażenie bo morze cofa się nawet o kilkaset metrów! Dzisiaj znowu widzę niesamowite ptaki, od śmiesznych kurek wodnych po ogromnego drapieżnika. Spacerując trafiam na pomnik upamiętniający 12-sty Polski Szpital Polowy, który postawili wdzięczni mieszkańcy Arbroath. Zaraz obok znajduje się wielki monument ku pamięci poległych mieszkańców w I i II wojnie światowej. Na tablicach pamiątkowych znajdują się wypisane nazwiska poległych...całe rodziny.
Dochodzimy do nabrzeża, i moją uwagę przykuwa plac zabaw dla dzieci. Jest wielki i pełen dzieci oraz dorosłych. Jest niedziela i piękna pogoda. Nie ma się co dziwić. Plac jest tak skonstruowany, że sam w nim chętnie bym się pobawił. Będę chyba musiał odczekać, aż będzie w nim mniej ludzi. Na nabrzeżu ludzie biegają, jeżdżą na rowerach i spacerują z psami. Zwłaszcza tych ostatnich jest bardzo dużo. Dowiedziałem się również, że psy w Szkocji są bardzo drogie, że nie można mieć psów agresywnych i należy spełnić szereg wymogów aby zostać właścicielem czworonoga. Za jamnika trzeba zapłacić 800 funtów!










"Żaden człowiek obdarzony szlachetną naturą nie znajduje przyjemności w tym co nędzne i brudne. Pociąga go i wywyższa widok rzeczy wielkich. Podobnie jak płomień wystrzela prosto w górę i nie może pełzać po ziemi ani nie daje się stłumić, ani też nie może trwać nieruchomo, tak i duch nasz znajduje się w ciągłym ruchu, i tym bardziej jest ruchliwy i czynny, im bardziej zapalczywy. Ale szczęśliwy jest ten, kto ów zapał obraca na lepsze rzeczy: ten nie pozwoli, by władał nim Los. Pomiarkuje się w powodzeniu, zmniejszy przeciwności i wzgardzi tym, co innych napełnia podziwem. Oznaką człowieka wielkodusznego jest gardzić wielkością, a wybierać raczej przeciętność niż nadmiar. Przeciętność bowiem jest pożyteczna i służy życiu. Wielkość natomiast jest szkodliwa przez brak umiaru: tak zbytnia plenność powala zboże na ziemię, tak pod zbytnim ciężarem owoców łamią się gałęzie, tak nadmierna wybujałość nie osiąga dojrzałości. To samo spotyka również dusze ludzkie, które niszczy nieumiarkowane powodzenie. Używają go bowiem na szkodę nie tylko cudzą, ale i własną. Który wróg znieważa tak kogo, jak wielu ludzi znieważają ich własne rozkosze? Z tego jednego powodu można by im przebaczyć nieopanowanie i chorobliwą żądzę, że znoszą to, co sami ściągnęli na siebie. Lecz ten szał dręczy ich nie bez przyczyny. W nieskończoność bowiem musi rozrastać się namiętność, która przekroczy naturalną miarę. Natura posiada przecież swoje granice, lecz próżność i występki zrodzone żądzy  nie znają żądnego kresu. Miarę potrzeb stanowi pożytek, ale czym ograniczyć to co zbędne? Ludzie dlatego pogrążają się w rozkoszach, bez których nie mogą już się obejść, że zrobili z nich swoje przyzwyczajenie, i najszczęśliwsi są właśnie z tego powodu, że doszli do takiego stanu, w którym to, co było niepotrzebne, staje się konieczne. Zamiast używać rozkoszy, są ich niewolnikami, i nawet kochają swoje wady, co jest już najgorszą z wad. Ich nieszczęścia wtedy się dopełniają, gdy znajdują oni nie tylko przyjemność, lecz nawet upodobanie w rzeczach haniebnych, i gdy nie ma już rady na występki, ponieważ weszły w zwyczaj."
L.A. Seneka

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz