wtorek, 2 lipca 2013

02.07.2013r. (wtorek)

Yo! No i kolejny górski wypad mamy za sobą. Jak zwykle było super. Nie przewidzieliśmy tylko, że dzień naszego wyjazdu, to również pierwszy dzień wakacji i ruch na drogach był uciążliwy. Do schroniska Szwajcarka dotarliśmy ok 19:00. Zostawiliśmy tam samochód i ruszyliśmy przed siebie. Plan: dojść jak najdalej - byle rozbić się przed zmrokiem. Utrzymując dobre tempo po 21:00 rozstawiliśmy namiot na najwyższym szczycie Rudaw Janowickich - Skalniku 945m n.p.m. Rozpaliliśmy małe ognisko, wypiliśmy piwko i poszliśmy spać. W namiocie zdziwienie - Piotrek zapomniał śpiwora! W związku z tym, musiał się zadowolić folią NRC. Noc do ciepłych nie należała, poranek również, zwłaszcza, że rozbiliśmy się w dość zacienionym miejscu.


Wypiliśmy tylko kawę i stwierdziliśmy, że śniadanie zjemy gdzieś w słonecznym miejscu. Cel na dzisiaj: wejść na grań Karkonoszy. Ruszyliśmy przed siebie w kierunku Przełęczy Kowarskiej i dalej na Przełęcz Okraj. Jak się okazało dzień 29.06 to dzień imienin Piotra i Pawła - nie mogliśmy pozwolić, żeby tak ważna data została przez nas nie zauważona. Między przełęczami usiedliśmy na śniadanie i śniadaniowo-imieninowe piwo. Szybko się zorientowałem, że trochę "dałem ciała" i nie poinformowałem o naszym wyjściu Naczelnego Wałbrzyskiego Eksploatatora Przemysława P. Bijąc się z wyrzutami sumienia, odważyłem się doń zadzwonić. Przemysław P. był dla mnie wyjątkowo uprzejmy i wspólnie ustaliliśmy, że spotykamy się w Samotni lub w Strzesze Akademickiej (w zależności od wolnych miejsc). Tym samym nasz plan się wyklarował, bo wiedzieliśmy już z Piotrkiem  gdzie jest nasz cel w dniu dzisiejszym. 
W związku z poczynionymi ustaleniami, z dużym spokojem poszliśmy do naszych sąsiadów Czechów na piwo. Kiedy okazało się, że lane piwko to wydatek 4,5 zł zostaliśmy również na obiedzie :)
Z Przełęczy Okraj spokojnie weszliśmy na Śnieżkę i od tego momentu rozpoczęło się nasze schodzenie ku browarom czekającym w schroniskach.
W tym miejscu chciałbym również poinformować o ofercie z jakiej można skorzystać na najwyższym szczycie Karkonoszy. Jest to herbata Assam z konfiturą malinową. Cena: jedyne 12 zł. Jakby się okazało, że herbata była moczopędna, to do wydanych już 12 zł należy doliczyć 3 zł za toaletę.
Jak dla mnie najdroższa herbata jaką piłem. Dobra, ale nie warta swojej ceny.


Ze Śnieżki poszliśmy od razu do Samotni, bo wiadomo - klimat jest tam świetny. Niestety okazało się, że nie ma dla nas miejsc :( Nie mieliśmy innego wyboru jak tylko wypić tam piwko i wrócić się do Strzechy. W Strzesze Przezorny Przemysław dokonał rezerwacji miejsc, więc mieliśmy pewność, że tej nocy Piter będzie miał nieco cieplej...
O 21:00 dotarł Przystojny Przemysław wraz z osobą towarzyszącą i przeszliśmy do świętowania naszych imienin oraz integracji. Wszystkim chyba służyło górskie powietrze bo wstaliśmy o 10:00 :) Na sam koniec "słit focia z dziubkiem" i z Najprzystojniejszym Przemysławem.



Sprawnie się zebraliśmy, jedni zjedli śniadanie, drudzy wypili piwko i zeszliśmy w dół do Karpacza. Tam czekały już na nas śnieżnobiałe sanie, które podstawiły nas pod samą Szwajcarkę. Zanim ruszyliśmy znalazł się jeszcze czas na jedno "Lwóweckie" i pojechaliśmy do Wałbrzycha na obiad. 
Tym samym zakończył się nasz kolejny wypad weekendowy. Następne są w planach, więc już zacieram ręce....a może zamiast zacierania rąk powinienem zrobić jakiś zacier...(?)


"Jedyne dobro, które stanowi zasadę i fundament szczęśliwego życia, to wiara w siebie. Lecz nie można tego osiągnąć, jeśli kto nie nauczy się gardzić trudem i nie zaliczy go do tych rzeczy, które nie są ani dobre, ani złe. Nie jest bowiem możliwe, aby cokolwiek raz było dobre, a kiedy indziej złe, raz błahe i znośne, a raz przerażające. Trud nie jest dobrem. Cóż więc jest dobrem? Pogarda trudu".
L.A. Seneka 



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz